Na okoliczność "stukniętego" tysiąca (tak, wiem, niektórzy mają ich pięć...), obrazek:
Poniżej miał być dłuższy tekst o tym lubieniu i w ogóle, ale nie będzie.
Nie czytajcie notek, tylko wybierzcie się z przyjaciółmi na koncert.
Albo pogadajcie przez telefon.
Albo kupcie im lalkę.
Albo zaproście na wino.
Albo polećcie film, i niech okaże się, że właśnie mieli go oglądać.
Albo napiszcie SMS, kiedy będą tego właśnie potrzebować.
Albo doradźcie w sprawie takiej czy innej.
Albo jedźcie do przyjaciółki z dawnych czasów i zjedzcie najpyszniejszą letnią sałatkę.
Bo prawdziwość i ironia tego obrazka jest okrutnie realna w dzisiejszym świecie, a nie ma na to odtrutki innej niż (współ)działanie.
Na szczęście - mam najlepszych przyjaciół na świecie.
Chciałam zakończyć rzecz jakąś puentą, ale napisała mi się sama, jeden wiersz wyżej.
No chyba, żeście aspołeczni, jak ja, but I'm tryin'.
OdpowiedzUsuńNo, zawsze możesz z godnością przyjąć lalkę. To też element utrzymywania relacji. ;-)
UsuńTym się będę pocieszać.
Usuńooo, mnie też by to ogromnie pocieszyło ;P
Usuńniedawno znajoma z pracy w ramach lubienia
mnie zaproponowała, że jak zobaczy w TKKMaxie
jakąś przecenę - weźmie mi lalę - najpierw strasznie
się broniłam, bo zobowiązań boję się bardziej niźli
otwartego ognia - ale, kto wie, może zacznę robić
pod kątem tej Jej wizyty maciupeńką listę :)))
Zrób, zrób! Albo niech Ci wyśle SMS, co jest na półkach... :) strasznie fajnie jest lubić ludzi, ale kiedy czuje się wzajemność, to... jest niewypowiedzianie lepiej :)
OdpowiedzUsuń