Na początku temat notki miał brzmieć: "Lalki i ja", ale byłby to bardzo, bardzo krótki post... Ale gwoli ścisłości, lalki posiadam. Gdzieś w pudłach (mniej więcej wiem, gdzie, ale strach się brać za wygrzebywanie) posiadam dorobek dzieciństwa, kilka - kilkanaście lal (Betty, Barbie. pewnie jakieś Stefcie), pudełko ubranek, a nawet domek. Jeśli kiedyś wystarczy mi czasu i odwagi, to to wszystko wyciągnę, uwiecznię, i może nawet pokażę.
Póki co, jestem fanką bardzo bierną - i choć jako przyjaciółka, przyjaciółkę swą wspieram w miarę wszelkich możliwości, to jako współlokatorka nie raz, nie dwa "miałam nerwy" na kolejne plątające się pod nogami i na półkach pudełka, głowy moczące się nocami w łazience, a także koczowanie przy lalkowych stoiskach... wszystkie te przewinienia cierpliwie w pamięci spisuję, żeby przyszłego męża uświadomić, co go czeka ;-) z drugiej jednak strony, tym co rekompensuje te wszystkie drobne irytacje, to małe-wielkie rzeczy, których mogę się wciąż na nowo uczyć.
Każda lalka (i nie tylko) jest piękna. Mała, duża, maleńka, wielgachna, rozczochrana, rozmazana, bez nogi, bez szyi, bez dodatków, bez głowy, z dodatkowym czymś. Ma kiepski makijaż? Ale jaki pyszczek słodki! Popatrz jak ona się rusza! Jakie ma włosy! No popatrz, jakie to brzydkie - czyż nie jest urocze?
Solidarność to nie mit. Ja mam - dam tobie. Ja nie zbieram, ale ta i ta to już tak... zalicytuję. Ojej, ja tak chciałam tamtą mieć, ale cieszę się, bo ma ją ta i ta - widzisz, jakie fajne fotki zamieściła?
Cierpliwością i pracą ludzie [w lalki] się bogacą. Czyhanie na Alle..., mozolne prace nad trupkami i odrestaurowywanie tego, co inni by już skreślili, szukanie, dowiadywanie się, czytanie...
Po przejściach i z przeszłością.... Najlepsze lalki to te rozpakowane. Już nie szkoda nam ich niewinności, można bez oporów ustawiać, czesać, przytulać, czuć się z nimi swobodnie... tak jak z ludźmi, których z biegiem czasu poznajemy coraz bliżej i których historia nie tylko nam nie przeszkadza, ale wręcz pozwala na pełniejsze zrozumienie i pomaga zbudować relację. Na szczęście, tak jak poznajemy ludzi, tak i niektóre lalki po prostu muszą zostać rozpakowane i "zawłaszczone".
O radości, iskro bogów... Radość i świecące oczy zawsze, kiedy zobaczy się piękną lalkę (patrz punkt pierwszy), kiedy się spotka zrozumienie u drugiej osoby lub tę samą radość (zwykle u innego kolekcjonera, choć i wspieracza cieszy zdobycie rzadkiej panny tudzież kawalera).
Kolekcjonerzy to po prostu ludzie z ogromną pasją, która nieustannie podsycana, podlewana zdobywaną wiedzą i kolejnymi doświadczeniami, ubarwia nie tylko ich życie. Na razie zatem tyle - w końcu skoro część pierwsza, to musi wystarczyć materiału na kolejne - tym niemniej dziękuję MoxieFun za to, że mnie uczy cierpliwości oraz tego, co wyżej już zostało opisane. Dziękuję też, że mogłam w sielskiej atmosferze przekonać się naocznie i nausznie o tym, że wszyscy kolekcjonerzy to jedna rodzina i wszyscy są tak samo fantastyczni. Dzięki za spotkanie i za to, że dałyście mi pretekst do zrobienia sobie wycieczki ;-)
Na koniec dowód na to, że nawet najbardziej bierni znajdują swój dynamit...
PS Może zamiast zbierać będę fotografować?