środa, 26 sierpnia 2015

Zaczarowany ogród

Gdzie byłam, kiedy mnie nie było?
Właściwie nadal mnie nie ma... ale wrodzona piromania nie pozwala mi przestać bawić się sztracheclami. Tym razem jednak prawie same zdjęcia.

Otóż odwiedziłam takie śliczne, kolorowe kurczaczki: 











A oprócz kurczaczków takie roślinki - i obiekty - podziwiałam:










Dlatego pozdrawiamy Was razem: ja, kwiatki i żabki.



A tym, z którymi jestem, kiedy mnie wirtualnie nie ma: dziękuję... (choć nie ja malowałam, to takie podziękowanie z wykorzystaniem infrastruktury drogowej własnowzrocznie znalazłam...)



6 komentarzy:

  1. Śliczne, prawda? :) Tylko tak skromnie mieszkają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czarny Łabędź zachwyca!
    a Biały Paw - niczym z
    Kung Fu Panda - też piękny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwycił mnie niemożebnie, również swą charakternością - widać było od razu, że nie dość, że Łabędź, to nie bez przyczyny Czarny! Biały natomiast był słodki i nieśmiały, ale swoją wartość też znał...

      Usuń
  3. Świetna wycieczka:) Ogród cudowny!
    Pozdrowienia:))

    OdpowiedzUsuń